Wiadomym jest fakt, że do osób prowadzących blogi o tematyce kulinarnej nierzadko zgłaszają się producenci z propozycją współpracy polegającą na zrecenzowaniu ich produktów. Nie jestem w stanie opisać na swoim blogu produktów, które choć są w założeniu wegańskie, to nie zgadzają się z założeniami prowadzonego przez mnie bloga (nie mogę na przykład reklamować suplementów uzupełniających niedobór białka w diecie wegańskiej, które przy prawidłowo zbilansowanym odżywianiu nie istnieją). Nie zawahałam się natomiast, kiedy napisała do mnie firma Raw and Happy.
Raw food, gluten free, vegan pareve, no refined sugar - takimi hasłami producent zapewnia nas, że proponowane przez niego produkty są zdrowe, naturalne i pełnowartościowe. Spośród innych wyróżniają się one technologią RAW polegającą na przerabianiu żywności poniżej temperatury 46 °C, co zapewnia zachowanie cennych enzymów i mikroelementów. Jakość surowców wyraża się w ich pochodzeniu potwierdzonym certyfikatem ekologicznym, a przede wszystkim w ilości poświęconej im uwagi – wszystkie surowe smakołyki wykonywane są ręcznie, co jest rzadkością w przemysłowym świecie zdominowanym przez maszyny.
Raw and Happy to stosunkowo młoda firma założona przez dwóch panów – Piotra i Alka, których połączyła zdrowa pasja i misja dzielenia się naturalnym jedzeniem wytwarzanym z dbałością o każdy szczegół tak, aby móc się nim cieszyć bez wyrzutów sumienia. Owocem współpracy z naturą są właśnie takie wspaniałe produkty, które pokrótce opisałam poniżej i których my, świadomi konsumenci, życzylibyśmy sobie jak najwięcej na polskim rynku tak, aby moc dzielić się nimi z najbliższymi. Od przyjaciół dla przyjaciół.
Jako zagorzała miłośniczka słodyczy w pierwszej kolejności
postanowiłam dobrać się do bardzo apetycznych pralinek zwanych Rawnello. Dostępnych
jest pięć różniących się smakowo wersji, każda o innym ciekawym połączeniu i o
innej fantazyjnej nazwie. Słodki fundament wszystkich kuleczek stanowią daktyle
– doskonały i energetyczny substytut zwykłego cukru nadający wszystkim
słodkościom karmelowego akcentu. Ponadto pralinki kryją w sobie odżywczą moc w
postaci suszonych owoców, orzechów i nasion bogatych w błonnik i minerały. Producent gwarantuje wysoką jakość składającą
się na procesy produkcji zgodne z zasadami RAWFOOD, a więc w temperaturze
poniżej 46 °C, co pozwala na zachowanie aktywności enzymów. Wszystkie składniki
są certyfikowane ekologicznie. Czego chcieć więcej?
Żurawina na czarnym
lądzie
Uwielbiam suszoną żurawinę, dlatego te pralinki bardzo mi
posmakowały. Otoczone są delikatnie cierpką warstwą kakao, która po
przegryzieniu idealnie komponuje się ze słodkim daktylowym środkiem fajnie
podkręconym żurawinową świeżością i kwaskowością. Brzmi zawile, ale choć w
składzie są jedynie trzy składniki, smak pralinek jest zdecydowanie bardziej
wielowymiarowy. Przepyszna i bardzo pożywna przekąska: nawet taki łasuch, jak
ja, który normalnie potrafi pochłonąć prawdziwą górę słodyczy, nie jest w stanie
zjeść dużo tych pralinek, ponieważ zamiast pustego cukru są tu bardzo pożywne,
bogate w błonnik i minerały suszone owoce.
Skład: daktyl*, żurawina* (20%), kakao*.
Orzechowy sen o
cynamonie
Mogłabym nieustannie śnić zarówno o cynamonie jak i
orzechach, bo uwielbiam i jedno, i drugie. Co prawda do Bożego Narodzenia
jeszcze daleko, jednak dla mnie te kuleczki mają zdecydowanie świąteczny
akcent, z którym podobnie jak większość kojarzę cynamon i nic na to nie
poradzę. Nie myśl sobie jednak, że cynamonowy aromat zagarnia wszystko i jest
zbyt przytłaczający. Jest delikatny i pląta się gdzieś pomiędzy daktylami
otulającymi chrupiący farsz w postaci ulubionej orzechowej mieszanki. Polecam,
rewelacja.
Składniki: daktyl, orzechy (25%) (migdał, laskowy, włoski),
cynamon (2%).
Migdały pod palmami
Trochę ciężko zabrać się mi za opisanie smaku tych
kokosowo-migdałowych pralinek, ponieważ nie chciałabym nikogo do nich zrażać.
Sama mam problem z kokosem oraz różnych przysmaków z jego dodatkiem. Choć
często używam w kuchni mleko kokosowe, lubię też czasami posypać jego wiórkami
owsiankę czy ciasto, to jednak jego dodatek w niektórych produktach wydaje mi
się zbyt przytłaczający i zbyt intensywny. I tak jest w tym przypadku. Przez
moją trwającą już od wielu lat awersję do kokosa pralinki nie przypadły mi do
gustu, jednak jeżeli lubisz kokosowe przysmaki, to z pewnością Ci posmakują.
Nawiasem mówiąc smak kokosa jest często fałszowany i modyfikowany w produktach
spożywczych i często mówi się, że z tym prawdziwym świeżym owocem ma niewiele
wspólnego. A te pralinki są produkowane w technologii raw, niepoddawane
działaniu wysokiej temperatury, jest więc szansa na zachowanie prawdziwego
smaku. I choćby dlatego warto ich spróbować.
Skład: daktyl*, rodzynki*, wiórki kokosowe*(20%),
migdały*(10%).
Łatwy orzech do zgryzienia
Ten łatwy orzech w tym wypadku to nerkowce, od razu więc
podejrzewałam, że te pralinki nie mogą mi nie smakować. Pochłaniając jedną po
drugiej zapomniałam się do tego stopnia, że mało by brakowało, a kuleczek
zabrakłoby do zdjęcia (choć i tak nie zostało ich zbyt wiele). W składzie mamy
jedynie dwa składniki: daktyle i nerkowce. Efekt? Karmelowy smak suszonych
owoców doskonale współgrający z kremową słodyczą orzechów, której mogłoby się początkowo
wydawać subtelna natura będzie dość słabo wyczuwalna, jednak nic podobnego nie
miało miejsca, a to dlatego, że zawartość orzechów w tych pralinkach jest dość
spora. Nerkowce, jak wszystkie orzechy, mają wiele właściwości prozdrowotnych,
zawierają naturalne, zdrowe tłuszcze dobrze wpływające na pracę układu
nerwowego, ponadto bogate są w minerały. Zdrowe i pyszne słodycze to idealne
połączenie, sprawiające, że możemy jeść i cieszyć się ich smakiem bez wyrzutów
sumienia. Jak dla mnie te pralinki to absolutny numer jeden, bardzo smaczne,
polecam!
Skład: Daktyle*, orzechy nerkowca* (40%).
Figa z makiem
Te pralinki zdecydowałam się wypróbować jako ostatnie,
ponieważ nigdy dotąd nie przepadałam zarówno za suszonymi figami, jak i sam
dodatek maku na przykład do pieczywa zawsze wydawał mi się niezbyt zachęcający.
Połączenie w tym przypadku tych obu składników sprawiło, że nie obiecywałam
sobie zbyt wiele. Po spróbowaniu stwierdziłam jednak, że niepotrzebnie tak się
zniechęcałam. Podobnie, jak w przypadku pozostałych pralinek słodką bazę
stanowią cudowne, karmelowe daktyle i to one sprawiają, że nielubiana dotąd
figa zyskała inny wymiar. Słodki „mięsisty” środek otoczony jest przez chrupką
makową skorupkę, która w tym przypadku również wydała mi się bardziej znośna.
Tak więc wygląda na to, że wszystko kwestia odpowiedniego połączenia składników. Smakowo (i zdrowotnie) jak najbardziej na
plus.
Składniki: daktyle*, figi* (35%), mak* (5%)
Mój subiektywny ranking pralinek Rawnello przedstawia się następująco:
1. Łatwy orzech do zgryzienia
2. Orzechowy sen o cynamonie
3. Żurawina na czarnym lądzie
4. Figa z makiem
5. Migdały pod palmami
Jednak uważam, że wszystkie kuleczki stanowią doskonały sposób na zaspokojenie słodyczowego głodu. Po co sięgać po puste, niczego niedostarczające nam kalorie, skoro można delektować się tymi pysznymi i pożywnymi pralinkami. Jak dla mnie zdecydowanie warte wypróbowania. Kupując komuś prezent często wybieramy bombonierki czy pralinki, myślę więc, że Rawnello idealnie się nada. Na taki podarunek z pewnością każdy łasuch się ucieszy. Polecam.
Oto kolejna przekąska proponowana przez firmę Raw and Happy –
zdrowotne Gryczanki przygotowane z aktywowanej poprzez kiełkowanie kaszy
gryczanej, mnóstwa różnych nasion i innych dodatków. Dostępne są w trzech
wersjach smakowych: czekoladowej, miodowej oraz owoców leśnych, każda o innym i
bardzo przyzwoitym składzie. Podobnie, jak wszystkie produkty wytwarzane są w
temperaturze poniżej 46 °C, co sprawia, że są pełne zdrowia i witalności. Wszystkie
składniki certyfikowane ekologicznie*. Gryczanki pakowane są w małe paczuszki (po 40g) i stanowią idealną przekąskę na jeden raz. Optymalna porcja dla jednej
osoby. Moim zdaniem doskonałe będą do przegryzienia przed obiadem, kiedy złapie
nas nagły głód, tak więc spokojnie można je zabrać do pracy czy dać dziecku do
szkoły. Po otwarciu opakowania ukazują się małe kąski, które prezentują się
bardzo apetycznie.
Spodziewałam się, że gryczanki będą stanowiły bardziej
słodką przekąskę, tymczasem słodkie są jedynie w minimalnym stopniu.
Powiedziałabym, że te gryczane kąski są raczej delikatne w smaku, zdecydowanie
mniej intensywnym niż w przypadku Rawnello, jak dla mnie idealne więc będą jako
dodatek do porannego musli, roślinnych jogurtów (sojowego lub migdałowego) czy
sałatek owocowych. Po przegryzieniu wyraźnie daje o sobie znać przyjemna
ziemistość kaszy, a także ziaren i nasion, jeżeli więc te produkty często
goszczą w Twoim menu, ta przekąska z pewnością przypadnie Ci do gustu. Na
poniższych zdjęciach zaprezentowane są wszystkie trzy wersje.
Gryczanki czekoladowe
Te małe brązowe kwadraciki mają delikatnie słodkawy smak,
ziemistość kaszy gryczanej dobrze współgra razem z kakao, którego nuta jest
delikatnie wyczuwalna.
Skład: kiełkowana polska kasza gryczana*, daktyle*, rodzynki*,
kiełkowany słonecznik*, kiełkowana kasza jaglana*, surowa masa kakaowa*
(7%)(surowe ziarno kakaowca*, masło kakaowe*, kakao w proszku*, zawartość kakao
min. 65%), wiórki kokosowe*, kiełkowane siemię lniane*, kiełkowany amarantu*,
kiełkowana szałwia hiszpańska*.
Gryczanki miodowe
Jedyny produkt, który nie do końca jest adresowany do
wykluczających wszystkie produkty odzwierzęce wegan ze względu na obecność
miodu w składzie. Jak dla mnie pierwszy smak wyczuwalny po przegryzieniu to
smak cynamonu, następnie idą w parze miód i kakao.
Poza tym gryczanki miodowe są zdecydowanie słodsze od tych
czekoladowych, można powiedzieć przyjemnie słodkie, przez co kasza jest mniej
wyczuwalna.
Skład: kiełkowana kasza gryczana*, kiełkowany słonecznik*,
rodzynki*, surowy polski miód pszczeli* (11%), cynamon*, gałka muszkatołowa*.
Gryczanki owoce leśne
Jak dla mnie najlepsze. Początkowo stawiałam, że czekoladowe
posmakują mi najbardziej, po spróbowaniu jednak stwierdziłam, że aromat owoców
leśnych wnosi świeży powiew, który najlepiej sprawdza się w mieszance
wszystkich ziaren i nasion. Zarówno jeżyny, jak i żurawina, ale przede
wszystkim aronia to jedne z najzdrowszych jagód, zawierające mnóstwo przeciwutleniaczy. Przyjemnie słodkie i
owocowe.
Skład: kiełkowana polska kasza gryczana*, daktyle*, rodzynki*,
kiełkowany słonecznik*, kiełkowana kasza jaglana*, owoce leśne* 8% (polskie
owoce aronii*, polskie czarne jeżyny*, żurawina*), kiełkowane siemię lniane*,
kiełkowana szałwia hiszpańska*, kiełkowany amarantus*.
Mój ranking?
1. Gryczanki owoce
leśne
2. Gryczanki miodowe
3. Gryczanki
czekoladowe
Jednak spokojnie mogę zapewnić, że wszystkie smakują bardzo
dobrze, po prostu czekoladowe trafiły na ostatnie miejsce ze względu na to, że
są najmniej słodkie, co dla kogoś innego może być niekwestionowaną zaletą.
Należy zaznaczyć, że Gryczanki to bardzo smaczna i przede wszystkim zdrowa
alternatywa dla innych przekąsek, którymi raczy nas dziś przemysł spożywczy.
Myślę, że mogłyby posmakować szczególnie dzieciakom ze względu na to, że
prezentują się bardzo zachęcająco i apetycznie, ponadto stanowią chrupką i
słodką propozycję. W czasach, kiedy nasze kubki smakowe są często oszukiwane i
zatracone w poszukiwaniu naturalnych i zdrowych aromatów, warto dać szansę,
próbować nowych rzeczy i sięgać po alternatywne raw produkty, co z pewnością
zaowocuje nowymi doznaniami smakowymi i lepszym samopoczuciem. Jak dla mnie
kiełkowana kasza i inne nasiona w formie takiej przekąski zdecydowanie są warte
spróbowania.
Ostatnimi czasy nastała moda na zdrowe przekąski, i bardzo
dobrze, jednak problem polega na tym, że wiele produktów, które z założenia
miały stanowić zdrową propozycję, w rezultacie taką tylko udaje. Batoniki to
bardzo wygodna forma przegryzki, nic więc dziwnego, że sięgamy po nie tak
często.
Przechadzając się między półkami w sklepie możemy dostrzec
naprawdę duży wybór różnych batoników z dodatkiem płatków owsianych, orzechów,
suszonych owoców, pestek czy nasion. Bywa tak, że bez zastanowienia ani
wgłębiania się w skład sięgamy po takie produkty będąc przekonanym, że jemy
zdrowo. Tymczasem duża większość stanowi zlepek cukru w różnej formie. W
składzie batoników Yummy produkowanych przez firmę Raw and Happy mamy jedynie
suszone owoce, orzechy i nasiona, przygotowane, podobnie jak wszystkie
produkty, w technologii Raw, a wszystkie surowce są certyfikowane
ekologicznie*. Dostępne są w trzech
różnych smakach: pomarańczowym, orzechowym oraz żurawinowym, każdy z nich
pakowany jest w małe poręczne opakowanie po 30 g. Suszone owoce i orzechy to
produkty gęste żywieniowo i bardzo syte, a więc taka porcja będzie w sam raz.
Warto odgryzać małe kęsy i delektować się powoli i w spokoju. Cudowna i naturalna słodycz uwolni się, a
zdrowe węglowodany dodadzą Ci energii na resztę dnia.
Yummy Pomarańczowy
Pyszny, idealnie słodki i delikatnie się ciągnący – oto
idealna propozycja na deser. Skórka pomarańczowa i olejek cytrusowy grają tu
główną rolę i wnoszą świeży powiew w głęboką, karmelową słodycz daktyli. Najbardziej
zaskoczyła mnie konsystencja batoników: przypomina mi nieco batoniki ciągutki z
dodatkiem karmelu, które większość z nas lubi, tak więc jestem przekonana, że z
pewnością posmakują dzieciom.
Skład: daktyle*, migdały*, wiórki kokosowe*, skórka
pomarańczowa* (5%), wanilia*, olejek cytrusowy*.
Yummy Żurawinowy
Smakuje rewelacyjnie – podobnie, jak w przypadku
pomarańczowego owocowy dodatek w postaci żurawiny wnosi nieco orzeźwienia;
batonik oczywiście jest słodki, ale towarzyszy mu kwaskowaty odcień żurawiny; wewnątrz
różowego owocowego farszu czeka na nas niespodzianka w postaci chrupiących
migdałowych kawałków.
Skład: daktyle*, rodzynki*, migdały*, żurawina 25%*
(żurawina*, sok jabłkowy*, olej słonecznikowy*), wiśnia suszona*, błonnik jabłkowy*.
Yummy Orzechowy
Zdecydowanie różni się od poprzednich – oczywiście bazą
nadal są słodkie daktyle, jednak, jak wskazuje nazwa, zawartość orzechów jest
dość spora – stanowią one jedną trzecią składu. Z całej mieszanki orzechów
zdecydowanie wyczuwalne są orzechy laskowe, jednak co ciekawe w pierwszym
momencie po przegryzieniu najbardziej czuć goździki, co nadaje całości
intrygującego charakteru. Sama nie przepadam za jedzeniem, w którym ilość
przypraw, zwłaszcza tak intensywnych, jak goździki jest zbyt duża i
przytłaczająca, jednak w tych batonikach wszystkie smaki są prawidłowo
zbilansowane.
Skład: daktyle*, orzechy 35%* (migdały*, nerkowce*, laskowe
orzechy*), rodzynki*, goździki*, wanilia*.
Ostatni produkt, w przeciwieństwie do poprzednich, stanowi
bardziej wytrawną propozycję i przede wszystkim zdrowszą alternatywę zwykłego
pieczywa. Happy crackers wytwarzane są podobnie jak pozostałe pyszności, w
technologii raw poniżej 46 °C wyłącznie z surowców ekologicznych*. Dedykowane
są bezglutenowcom, weganom, a także wszystkim osobom dbającym o dietę. Po
otwarciu opakowania (wytworzonego z surowców wtórnych – bardzo fajne rozwiązanie) naszym oczom
ukazują się cieniutkie prostokątne smakołyki o interesującym aromacie. Delikatne
i chrupiące, o trzech wariantach smakowych: klasycznym, słonecznikowym i
pomidorowym. Przyznam, że bardzo lubię takie przekąski, jak dotąd jednak nie
miałam jeszcze okazji próbować takich w formie surowej. Prezentują się bardzo apetycznie i stanowią
niebanalny dodatek do wielu dań.
Happy crackers klasyczne
Oto jedna z najzdrowszych przekąsek – cienkie, chrupiące
plastry będące bogatą mozaiką różnych pestek i nasion. Smak zdecydowanie
wytrawny, gdzieś w tle jednak przełamany słodyczą daktyli i rodzynek; w największym stopnie wyczuwalne jest siemię
lniane. Zachwyciła mnie ich prostota i bogaty, oleisty smak nasion, świadczący
o dużej zawartości naturalnych nienasyconych tłuszczów. Aby spotęgować ich
działanie, krakersy klasyczne proponuję podać z plastrami świeżego awokado.
Skład: k. siemię lniane*, k. gryka*(33%), k. słonecznik*,
rodzynki sułtańskie*, daktyle*, k. szałwia hiszpańska*, k. amarantus*
k. – kiełkowane/aktywowane ziarno
Happy crackers słonecznikowe
Słonecznik to jedne z najzdrowszych pestek na świecie i jednocześnie
jedne z tych, po które sięgamy najczęściej, i bardzo dobrze, ponieważ zawierają
zdrowe tłuszcze, witaminy i minerały, zwłaszcza w formie surowej. Krakersy
słonecznikowe zawierają więcej pestek słonecznika niż te klasyczne , co wyraża
się w przyjemnym smaku. Bardzo fajnie, że producent wzbogacił przekąskę
mieszanką ziół, z której najbardziej wyróżnia się czarnuszka.
Skład: k. siemię lniane*, k. słonecznik*(30%), k. sezam niełuskany*
rodzynki sułtańskie*, maca*, k. szałwia hiszpańska*, k. amarantus*,
zioła*(czarnuszka*, kminek*, koper włoski*, macierzanka* w zmiennych
proporcjach), krystaliczna sól himalajska*. k. – kiełkowane/aktywowane ziarno
Happy crackers pomidorowe
Po otwarciu opakowania dobiega nas wspaniały aromat,
przypominający pomidory suszone – intensywny i przyjemnie słodki. Smak ma się
podobnie – najbardziej wyczuwalna jest słodycz pomidorów spotęgowana
słodyczą papryki, a całość przełamuje
delikatna gorycz nasion siemienia lnianego. Bogaty, intensywny smak, a także
ciekawy wygląd sprawia, że czerwone plastry tych krakersów idealne będą podane
do zupy czy sałatki.
Skład: k. siemię lniane*, suszone pomidory* (9%),
szczypiorek*, rodzynki sułtańskie*, bazylia*, słodka papryka*, k. chia szałwia
hiszpańska, k. amarantus*, kolendra*, krystaliczna sól himalajska.
k. – kiełkowane/aktywowane ziarno
Wszystkie smakują rewelacyjnie, jednak gdybym miała wybrać
najlepsze, to stawiałabym na słonecznikowe, potem pomidorowe, a następnie
klasyczne. Moim zdaniem najlepsze są same
w sobie, bez żadnych dodatków, do chrupania w pracy czy przed telewizorem. Ale równie
nie do pobicia będą podane z roślinną pastą, na przykład z fasoli i pieczarek
czy pseudojajeczną. Jak dla mnie tego typu pieczywo, o wyrazistym, cierpkim
smaku idealnie komponuje się choćby z porządną porcją awokado z dodatkiem
odrobiny soli morskiej. Takimi pełnowartościowymi krakersami można zastępować
zwykłe pieczywo, idealne więc będą do przegryzania razem z sałatką czy zupą
krem wzbogacając ich smak i sycąc na dłużej.
I to już wszystkie produkty. Mając na uwadze grzeszki dzisiejszego przemysłu spożywczego, niezmiernie cieszy fakt, że istnieją ludzie, który realizując swoje pasje próbują podsunąć nam coś naprawdę wartościowego, a mam wrażenie, że właśnie tacy ludzie tworzą firmę Raw and Happy.
Próbowałam wszystkich powyższych produktów i muszę przyznać, że bardzo mi posmakowały, a fakt, że mamy tu do czynienia z raw żywnością sprawia, że znane dotąd smaki można odkryć na nowo. Rewelacyjny smak i spełniający kryteria świadomych konsumentów skład sprawia, że mogę z czystym sumieniem polecić je każdemu roślinożercy i nie tylko.
Zainteresowanych zapraszam do odwiedzenia strony internetowej Raw and Happy, zachęcam też do polubienia ich na Facebooku.
fantastyczna recenzja, jeszcze lepszej nie widziałam! zdjęcia cudowne :)
OdpowiedzUsuńmi zostało kilka produktów do przetestowania i doczekać się nie umiem! <3