piątek, 14 października 2016

Minimalist Baker - recenzja książki

Miłośników znanego bloga Minimalist Baker z pewnością ucieszy najnowsze wydanie książki o tym samym tytule i z podobną zawartością ciekawych przepisów oraz pięknych zdjęć. Mnie natomiast bardzo cieszy fakt, iż na półkach polskich księgarni pojawia się coraz więcej wegańskich książek kulinarnych, których wybór do niedawna nie był oszałamiający, co na szczęście ulega zmianie. 

Minimalist Baker powstał wskutek połączenia twórczej pasji dwojga ludzi - Dany i Johna mieszkających w stanie Oregon i na co dzień rozkoszujących się pysznym roślinnym jedzeniem. Dana zajmuje się opracowywaniem przepisów i robieniem zdjęć, John natomiast odpowiada za stronę marketingową i techniczny rozwój bloga. Zgrany duet wciąż opracowuje i zamieszcza nowe przepisy oparte na produktach roślinnych, a w większości także bezglutenowych. W odpowiedzi na prośby czytelników postanowili wydać książkę kucharską Minimalist Baker – zdecydowanie wygodniejszą w użyciu, taką, po którą można zawsze sięgnąć i trochę pobrudzić przy gotowaniu, bez potrzeby włączania ekranu. 

Od strony estetycznej zaczynając, muszę przyznać, że wydanie książki jest bardzo eleganckie i przejrzyste – wystarczy szybko przekartkować strony, aby zrozumieć cały porządek i filozofię książki. Twarda oprawa jest przyjemna w dotyku, a sama publikacja liczy sobie prawie 300 stron wykonanych na dobrym jakościowo papierze. Wprowadzenie, oprócz kilku słów o autorach zawiera kilka tak zwanych przepisów podstawowych, bardzo przydatnych dla wegan, bo takich, na których opieramy przygotowanie pozostałych dań. Z pewnością każdy roślinożerca zechce przygotować substytut jaja z siemienia lnianego, wegański parmezan, domowe mleko z migdałów czy kokosową bitą śmietanę. Mnie natomiast bardzo zaciekawił przepis na ryż kalafiorowy, sos z orzechów ziemnych i marynowaną cebulę. Z pewnością je wypróbuję. 

Kolejny punkt programu to METODY, czyli różnego rodzaju sposoby na ulepszenie przepisów i poprawę jakości pracy w kuchni. Znajdziesz tu wskazówki, jak namaczać nerkowce, jak odpowiednio odmierzać składniki czy jak wybrać dobry blender – wszystkie bardzo użyteczne, jednak jak dla mnie tych przydatnych wegańskich wskazówek i trików mogłoby być trochę więcej, zwłaszcza dla początkujących. Tak czy inaczej te zamieszczone tutaj skierowane są głównie do wykonywania przepisów tej książki.

Kartkując dalej, przechodzimy do sedna, czyli do przepisów, które podzielone są na następujące działy: ŚNIADANIE, PRZEKĄSKI I DODATKI DO DAŃ, DANIA GŁÓWNE, DESERY, NAPOJE, wszystkie opatrzone są pięknymi fotografiami, które niewątpliwie przesądzają o ciekawym charakterze książki i stanowią zachętę do próbowania przepisów. To co od razu rzuca się w oczy, to wskazówki zamieszczone w prawym górnym rogu przy każdym przepisie, a mianowicie dowiadujemy się, które danie możemy wykonać w 30 minut lub mniej, do którego potrzebujemy najwyżej 10 składników i które nie zawiera glutenu. Duże ułatwienie dla osób poszukujących określonych dań. Przepisy są bardzo przystępnie i skrupulatnie wyjaśnione krok po kroku w punktach. To, co przyświeca idei tej książki, to proste i przejrzyste przepisy, które powstają na bazie prostych składników dostępnych wszędzie. Mam wrażenie, że zamysł ten zdecydowanie wyszedł autorom, bowiem przeglądając większość przepisów muszę stwierdzić, że większość składników, która będzie potrzebna, dostępna jest w większości supermarketów, ewentualnie niekiedy warto wybrać się do sklepu z ekologiczną żywnością. 

Specjalnością autorki są wypieki (stąd nazwa), ale oprócz nich znajdziemy też inne propozycje. Śniadania to pełen wachlarz wyboru – pyszne koktajle, korzenne naleśniki gryczane, bezjajeczne jajka po benedyktyńsku czy dyniowo-owsiany chlebek z czekoladą. Jeszcze więcej propozycji oferują przekąski i dania główne – wszystkie apetyczne i kolorowe. Rozpływam się na myśl o pikantnych orzechach w pomarańczowej marynacie czy czosnkowo-serowych biszkoptach. I wreszcie przechodzimy do tego, co tygryski lubią najbardziej, czyli do słodkości i to w większości zdrowych słodkości. Mamy tu do wyboru takie klasyki, jak ciasteczka z kawałkami czekolady czy z masłem orzechowym, wegańskie tiramisu, babeczki czy pyszne lody. 

Ekstra dodatkiem są napoje – pięć propozycji zarówno ciepłych jak i zimnych, z alkoholem i bez. 

Na razie wypróbowałam dwa przepisy z tej książki, tak się składa, że oba z dodatkiem obecnej gwiazdy sezonu – dyni. Bardzo zachęcił mnie sos serowy, który przygotowuje się bardzo przyjemnie i szybko. Autorka sugeruje, aby podać go do makaronu i tak też zrobiłam. Danie mi smakowało, choć w miarę jedzenia wydało mi się dosyć jednostajne. Dlatego w przyszłości pokusiłabym się na podanie go w innym towarzystwie, może jako dodatek w zapiekance warzywnej?


Kiedy natknęłam się na przepis na dyniowe chai latte, wiedziałam, że muszę go wypróbować i to natychmiast. Zwieńczone kokosową bitą śmietaną na zdjęciu wygląda przepięknie! (mam nadzieję, że moje które znajduje się poniżej, również oddaje jego naturę). W rezultacie otrzymujemy pyszny rozgrzewający napój, idealny na zimowe wieczory. Zdecydowanie polecam. 


Na koniec odnajdujemy krótką notatkę, poprzez którą autorzy w nawiązaniu do minimalistycznych przepisów zachęcają także do minimalistycznego urządzenia swojej kuchni. Kolejno mamy spis potrzebnych produktów w kuchni w postaci tabeli podzielonej na odpowiednie kategorie (super!) i informacje o wartości odżywczej przepisów (niekoniecznie dla mnie, warto rozsądnie komponować dietę, ale bez potrzeby uporczywego śledzenia tabelek z danymi odżywczymi, choć rozumiem, że niektórym osobom mogą być przydatne). Odnalezienie przepisów według określonych składników ułatwia zamieszczony na końcu indeks.

Dana i John zaznaczają, że książka Minimalist Baker powstała z miłości do czytelników bloga i nieskomplikowanego jedzenia i takie rzeczywiście wrażenie odnoszę przeglądając ich „dziecko”. Jak dla mnie książka warta polecenia dla każdego roślinożercy (i nie tylko), z pewnością zajmie stałe miejsce na półce w mojej kuchni i stanie się inspiracją do tworzenia nowych dań. Na poparcie tego, co piszę, muszę przyznać, że już ją pobrudziłam i trochę sfatygowałam co, mam nadzieję, bardzo ucieszyłoby autorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam! Miło mi Ciebie gościć, proszę o wyrażenie swojej opinii na temat aktualnego posta. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

TOP